Patroni ministrantów
Hymn ministrancki
Króluj nam Chryste
1. Króluj nam Chryste, zawsze i wszędzie,
to nasze rycerskie hasło.
Ono nas zawsze prowadzić będzie
I świecić jak słońce jasno.
2. Naprzód przebojem młodzi rycerze,
Do walki z grzechem swej duszy.
Wodzem nam Jezus w hostii ukryty,
Z nim w bój nasz zastęp wyruszy.
3. Pójdziemy naprzód, naprzód radośnie,
Podnosząc w górę swe czoła.
Przed nami życie rozkwita w wiośnie,
Odważnie, bo Jezus woła.
Inna wersja hymnu
Hej, bracia ministranci,
Hej, bracia wszyscy wraz,
Na służbę, świętą służbę,
Bóg wezwał nas,
Zbierajmy się więc żywo,
Kościelny woła dzwon,
O jakże jest radosny,
jak miły jego ton,
Chrystusa myśmy wojsko rządź nami Królu nasz
Tu swoich ministrantów u stóp ołtarza masz,
Twa oto armia mała u Twych klęczy stóp,
Gorliwej wiernej służby dziś składa ślub
Św. Dominik Savio
Gigant Ducha
Dominik Savio, jeden z patronów ministrantów przyszedł na świat w ubogiej włoskiej rodzinie we wsi Riva di Chieri w Piemoncie w 1842 roku. Jego rodzice byli prostymi ludźmi. Ojciec Karol był rzemieślnikiem, a matka Brygida krawcową. W wieku 12 lat wstąpił do Oratorium w Turynie założonym przez św. Jana Bosko. Dominik bardzo szybko dojrzewał duchowo.
Już w wieku 5 lat służył do mszy świętej jako ministrant, a w wieku 7 lat przyjął pierwszą komunię świętą co było w tamtych czasach rzadkością.
O jego dojrzałości świadczą jego postanowienia po przyjęciu po raz pierwszy komunii:
- Będę się często spowiadał, a do komunii przystępował ilekroć pozwoli mi na to mój spowiednik
- Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja
- Śmierć – tak, ale nie grzech
Młody Dominik poddał się całkowicie kierownictwu duchowemu ks. Jana Bosko. Szybko można było zauważyć wzrost duchowy u młodego Dominika. Pewnego razu dwaj koledzy zamierzali się pojedynkować na kamienie. Dominik wpadł między nich z krzyżem i wołał: „Chrystus nawet na krzyżu przebaczył, a wy nie potraficie przebaczyć drobiazgów”. Jego interwencja okazała się skuteczna. Z podobnym skutkiem upominał gorszycieli i przeklinających. Pewnego razu po mszy porannej Dominik zaczął się modlić przed Najświętszym Sakramentem. Modlił się tak przez kilka godzin trwając w modlitwie kontemplacyjnej. Po tej długiej modlitwie w zimnym kościele Dominik bardzo ciężko zachorował a wkrótce po tym zmarł. Po śmierci Dominik Savio cieszył się coraz większą sławą i kultem, co doprowadziło do procesu beatyfikacyjnego, a następnie kanonizacyjnego. W 1933 roku papież Pius XI wydał dekret o heroiczności cnót sługi Bożego Dominika. Przy tej okazji nazwał go „małym świętym” oraz „gigantem ducha”. W Roku Świętym 1950, Jubileuszowym, papież Pius XII ogłosił Dominika Savio błogosławionym, a w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, czyli w 1954 roku, zaliczył go w poczet świętych. Relikwie świętego znajdują się w Turynie, w bazylice Matki Bożej. Jest jednym z najmłodszych świętych czczconych w kościele powszechnym. Jest patronem nas, ministrantów. Myślę, iż Dominik Savio był właśnie takim wzorem prawdziwego ministranta. On służył z radością Panu, a czy my też jesteśmy gotowi na takie poświęcenia jak św. Dominik?
Droga Krzyżowa ze św. Tarsycjuszem i Św. Dominikiem Savio
Zapraszam cię, abyś wyruszył wraz ze mną w wyjątkową drogę krzyżową. Owszem; każda jest wyjątkowa, bo idziemy w niej bok w bok przy naszym Zbawicielu. Jednak tym razem towarzyszyć nam będą nasi dwaj wielcy orędownicy; św. Tarsycjusz i św. Dominik Savio – patronowie służby ministranckiej. Przekonamy się, jak bardzo ich życie w wielu momentach było podobne do ostatniej drogi Jezusa.
Stacja I Jezus skazany na śmierć
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
św. TarsycjuszWiele razy usłyszałeś na swój temat niesłuszny wniosek czy krzywdzącą opinię, a może nawet wyzwiska: „sługus”, „mięczak” albo „dewot”. Jak prosto jest kogoś podsumować patrząc tylko na pozory, ślizgając się po powierzchni. Św. Dominik Savio także wiele razy słyszał podobne słowa wobec siebie. I on przyjął niesłuszne oskarżenia i kłamstwa, jakie jego rówieśnicy rzucali na niego w klasie, zrzucając na niego winę za swoje głupie żarty. Jak bardzo Dominik przypominał wówczas milczącego Jezusa, który został skazany.
Czy ja potrafię przyjmować w pokorze reprymendy starszych, upomnienia rodziców czy nawet skarcenia, choćby były niesłuszne?
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja II Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Ranne wstawanie, przecieranie zmęczonych oczu, zimna droga do kościoła…Iluż z nas zna te uczucia, gdy wczesnym rankiem, gdy inni smacznie śpią, my idziemy właśnie do kościoła na poranną mszę… Popatrz: nie tylko ty stajesz wobec niesienia ciężaru codziennych obowiązków! Czy dostrzegasz, jak w drodze do kościoła idzie obok ciebie umęczony Jezus? Jego nikt nie pytał, czy chce brać krzyż, czy chce iść pod górę, czy chce dostawać biczem. Ty dobrowolnie przyjąłeś na siebie obowiązki ministranta, dlaczego więc tak łatwo z nich rezygnujesz?
Dlatego tak ważne jest, by nad twoim łóżkiem wisiał krzyż. Gdy kolejnego ranka zadzwoni budzik, byś wstał na poranną planową Mszę, spojrzał na niego i mógł powiedzieć za Jezusem: „Kto chce iść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje…”
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja III Pierwszy upadek Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
„Bardzo się cieszę, że upadłeś!” Tak mówi szatan, gdy uda mu się położyć cię na łopatki. Jest jednak pewien sposób upadania, którego on bardzo się boi. To upadnięcie na kolana do modlitwy. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało, ale sądzę, że Jezus pierwszy raz upadł właśnie na kolana, by dać przykład postępowania w czasie pokus i cierpień. Czy klękasz do modlitwy ze czcią i pobożnością, czy raczej tak, żeby jak najmniej zbrudzić nowe spodnie? Św. Dominik Savio klękał jeszcze przed świtem na schodach kościoła, aby się modlić na długo zanim kościelny otworzył drzwi świątyni. Człowiek jest największy właśnie wtedy, gdy klęczy.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja IV Jezus spotyka swoją Matkę
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Twoi rodzice zapewne troszczą się, byś swoje ministranckie obowiązki spełniał pobożnie, pilnie i sumiennie. To oni jako pierwsi przekazali ci słowa: „Jezus”, „Bóg”, „Miłość”, „Wiara”, „Maryja”. Oni nauczyli cię składać ręce do modlitwy. Spójrz! Oto teraz sama Matka Boża spotyka Jezusa. Matka zawsze pozna swojego syna – choć może obity i zeszpecony Jezus w ogóle nie był do siebie podobny… A czy Ty potrafisz towarzyszyć swoim bliskim w ich drogach krzyżowych; w chorobie, smutku, zmartwieniach rodziców? Czy wierzysz, że i twoje spojrzenie może dać komuś nadzieję?
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja V Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
św. Dominik SavioRzymski legionista, który odpędził grupę pogańskich chłopców brutalnie bijących św. Tarsycjusza przypomina właśnie Szymona z Cyreny, który pomaga Jezusowi. On też być może wracał do domu z odbytej służby wojskowej. Był zmęczony, głodny, a w domu czekały go kolejne obowiązki i… może kilku łobuzów takich jak ty… Ale i legionistę i Szymona te spotkania odmieniły…Bo było to spotkanie z Jezusem, a w nich nigdy nie ma przypadku. Choć i Tarsycjusz i Jezus , mimo ich pomocy; umarli. Jezus jednak w ich planie życia przewidział te spotkania.
A ty – czy po powrocie do domu ze szkoły, z kościoła okazujesz pomoc Jezusowi, który jest w twoich rodzicach, rodzeństwu, w twoich sąsiadach?
Żadne spotkanie z Jezusem nie jest bezowocne dla naszego życia. Nie pozbawiaj siebie tej szansy spotkania Go w drugim człowieku…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VI Weronika ociera twarz Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Św. Tarsycjusz zanosił komunię więźniom prześladowanym za wiarę w Jezusa. Pewnego dnia… dalszą historię znasz juz doskonale. Czyż postawa twojego patrona nie przypomina odwagi, z jaką Weronika podchodzi do umęczonego Jezusa? Powiesz: czy to warto? co to miało za znaczenie!? Przecież twarz Jezusa po otarciu zaraz oblała się krwią i potem spod ciernistej korony, przecież zaraz pobrudził ją pył z drogi i spaliło ją piekące słońce… Tak, to prawda – mała to była ulga. Lecz właśnie z takich malutkich, pozornie nieprzydatnych uczynków składa się nasza droga do nieba, do świętości.
Dodatkowa służba, pomoc kościelnemu, pójście za kolegę na kolędę… Niby nic, a jednak… spójrz, jak wielką nagrodę za mały, ale zrobiony z miłości czyn, otrzymała Weronika! Prawdziwe oblicze twarzy Chrystusa na chuście! Czy nadal masz wątpliwości, że warto?…
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VII Drugi upadek Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Jezus upada i to bardzo nisko. Pył z drogi staje się jakby jego pokarmem. Czy może być większe uniżenie? Jednak upadek ten to nie bezsensowny cios – to zbliżenie się Boga do naszego poziomu; to uniżenie się, by spojrzeć w oczy grzesznemu człowiekowi…
I ty zapewne wiele razy upadasz; grzeszysz nieczystością słów i myśli, nieposłuszeństwem i lenistwem, egoizmem i widzeniem samego siebie tam, gdzie należałoby zauważyć innych.
Nie poddawaj się jednak rezygnacji i nie opuszczaj tak łatwo swojej służby. Bycie ministrantem to nie zabawa dla grzecznych chłopców. To walka twardzieli ze swoimi własnymi słabościami. Jeśli twardziel nie zauważa swoich słabości, to przestaje być twardzielem. Ty więc po upadku wstań i idź dalej.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja VIII Jezus spotyka płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Często mówi się, że Jezus, spotkawszy na swej drodze jerozolimskie niewiasty; pocieszał je. Usłysz jednak bracie; co mówi: „Płaczcie raczej nad sobą, a nie nade Mną”. Oto Jezus zachęca Cię, byś i ty sam zapłakał, przyglądając się swojej grzeszności. Czy twoja postawa może kogoś zbudować, podnieść na duchu? Czy jako ministrant, animator – jesteś w swoim środowisku jakimś przykładem; „zielonym drzewem”? A może stałeś się już drzewem uschłym, które bardzo łatwo płonie w ogniu? Zapłacz raczej nad swoją niedoskonałością niż nad męką Jezusa, który dokonuje to, co sprawiedliwe, wypełniając doskonale Wolę swego Ojca.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja IX Trzeci upadek Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Golgota jest już tak blisko, a ty nagle upadasz i to już po raz trzeci. Belka krzyża przygniata Cię do prochu ziemi i wydaje się, że nie dojdziesz na szczyt… Proszę Cię Jezu; podnieś się, jeśli to możliwe i idź dalej – idź, by dokonało się moje zbawienie!
Trzeci upadek może nas wprawić w zwątpienie, w rozpacz, dać powód do rezygnacji. Czasem pytamy się: „czy to właściwa droga, skoro już trzeci raz na niej upadam?”
W drodze do sukcesów, kariery czy wreszcie do osiągnięcia świętości upadki są nieuniknione. Uczą nas wytrwałości i pokory. Na pewno nasz patron; św. Dominik także je miał, ale ciągle szedł wzwyż. Nie udawaj ministranta-świętoszka, który nie miał w swoim życiu upadków, ale ucz się je wykorzystywać. Dominik był silny charakterem; nie bał się żyć zgodnie z przekonaniami, jakie czerpał z wiary.
A czy ty potrafisz korzystać ze swoich upadków, by się umocnić? Czy rozmawiasz o nich z Jezusem w sakramencie pokuty?
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja X Jezus odarty z szat
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Rzymscy chłopcy, którzy napadli św. Tarsycjusza bardziej interesowali się tym, co ukrywał on w swych dłoniach, niż samym Tarsycjuszem. Próbując wydrzeć mu skarb wiary, jaki niósł, nie zawahali się go poniżyć i pobić. Same też święte hostie, które niósł, zapewne znieważyliby i podeptali. Tarsycjusz jednak odważnie i wytrwale chronił Eucharystię, jaka została mu powierzona…
Dziś i twój skarb, którym jest twoja czystość jest narażony na ataki wielu ludzi, widzących w człowieku jedynie przedmiot, który można użyć. I również jak pogańscy chłopcy osiemnaście wieków temu – tak i dziś; nie wahają się oni użyć podstępu i przemocy.
Czy jesteś w stanie sprzeciwić się odzieraniu z godności siebie i drugiego człowieka? Czy potrafisz mówić o ludzkim ciele w sposób kulturalny i piękny? Jezusa odarto nawet z szat w nadziei, że wraz z nimi odbierze się Mu Jego godność. To się jednak nie udało, bo jego godnością jest to, że jest Bogiem. Chroń godność bliźniego swego jak siebie samego, bo w was obu jest prawdziwe odbicie Boga.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XI Jezus przybity do krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Wiele jest sytuacji, w których wydaje się nam, że marnujemy czas. „Co ja tutaj robię?”, „po co mi to?”. Pozornie nudne obowiązki, nieciekawy przedmiot w szkole, monotonny wykład na uczelni, planowa służba… A przecież mógłbym w tym czasie zrobić tyle innych rzeczy! Może nawet pożytecznych… I Ty Jezu przez te trzy godziny wiszenia na krzyżu mogłeś dokonać tylu cudów, nawrócić tysiące, wskrzesić i uzdrowić setki ludzi! Tymczasem Ty w czasie największej bezradności i skrępowania uczyniłeś najwięcej jak tylko mogłeś. Przez wiszenie na krzyżu – odkupiłeś ludzkość.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XII Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Czy był inny sposób, aby nas odkupić? Sposób mniej okrutny, mniej niesprawiedliwy, mniej krwawy… Może i tak. Ale czy w pełniejszy sposób mogłaby się wyrazić Twoja do nas Miłość? Dałeś nam wzór ofiarnej służby dla Boga i bliźnich – aż do wyniszczenia samego siebie, aż do śmierci… „Ojcze w Twe ręce składam ducha Mego”.
Święty Tarsycjuszu – męczenniku Eucharystii… ucz nas takiej służby; służby ofiarnej, ochoczej, zdolnej do poświęceń i bezinteresownej, takiej, do jakiej był zdolny Jezus w czasie swojej ostatniej drogi… Dopóki ziarno, wpadłszy w ziemię, nie obumrze – nie przyniesie plonu.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XIII Jezus zdjęty z krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Św. Dominik Savio, umierając w wieku 15 lat na gruźlicę, pocieszał swoją matkę mówiąc: „Mamo nie płacz; przecież idę do nieba”. Tak. Gdyby Matka Boża słyszała takie zapewnienie z ust Jezusa; być może spokojniej zniosłaby rozpacz po stracie Syna…A teraz Jego martwe ciało uczciwi ludzie składają w ręce Maryi. Jestem jednak pewien, że pomimo łez i zrozumiałego ludzkiego smutku, Maryja wiedziała już, że Jezus idzie właśnie torować drogę do Nieba. I dla św. Tarsycjusza i dla św. Dominika i dla mnie i dla ciebie… Jezus idzie torować drogę do świętości, która od tamtej pory stała się możliwa. Choć poległ – zwyciężył. Choć zginął – wróci żywy. Choć odszedł ze świata – króluje na wieki. Jeszcze tylko przez trzy dni krzyż będzie znakiem hańby i śmierci…
A ty jak reagujesz na zmartwienia i smutki? Czy nie załamujesz się zbyt łatwo i nie poddajesz zwątpieniu? A może od dziś spróbuj jak Maryja – patrzeć z nadzieją i zaufaniem nawet na najgorsze sytuacje.
Któryś za nas cierpiał rany…
Stacja XIV Jezus złożony do grobu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Ciało św. Tarsycjusza pochowano ze czcią na cmentarzu św. Kaliksta w Rzymie. I nawet on; wielki święty spoczywa tam do dziś, choć raduje się niebieską chwałą, jaką otaczają go jego naśladowcy. Tymczasem jest na świecie wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju grób, który…nie jest już grobem. Jego właściciel opuścił go jakby nigdy nic, nie przejmując się głazem jaki nad nim zatoczono i strażą, jaką przy nim postawiono. Jest na ziemi taki grób, który dał nadzieję wszystkim żyjącym. Grób, który wszystkim nam dał życie. Od tamtej pory już nic nie jest takie, jak kiedyś. Nawet śmierć nie jest nas w stanie oderwać od tego, który tego dokonał. Czy wierzysz w to?
Któryś za nas cierpiał rany…
Zakończenie: Doszliśmy do końca drogi krzyżowej Jezusa Chrystusa. Czeka nas jeszcze jedno ważne wydarzenie, które odmieni losy świata. W radosny poranek zmartwychwstania pańskiego przekonasz się, że każdy upadek, każda łza i każda wylana struga krwi – miały sens…
Nasza służba przy Ołtarzu także ma coś z krzyżowej drogi. Nie bój się jej podejmować, choćby cię ona kosztowała bardzo wiele.
Św. Jan Berchmans
Jan Berchmans urodził się 13 marca 1599 roku w Diest w Belgii. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny. Jego ojciec był garbarzem, handlarzem skór i szewcem, matka natomiast córką miejscowego burmistrza. Od najmłodszych lat słyszał w sercu głos Chrystusa – „pójdź za mną”. Jednak warunki materialne rodziny, a potem śmierć matki utrudniały mu naukę. Młody Jan dzięki opiece różnych kapłanów i własnej pracy zdobył potrzebne wykształcenie w kolegium Jezuitów w Malines. W tym czasie jego owdowiały ojciec został wyświęcony na kapłana (1618).
Jan wstąpił do nowicjatu jezuitów, ze względu na jego duże zdolności wysłano go na studia do Rzymu. Tu jednak zapadł ciężko na zdrowiu. Bardzo aktywny i pojętny uczeń, będący przykładem dla współbraci był mało odporny na Rzymskie upały i wilgoć zakonnych komnat. Odznaczał się wielką pobożnością i szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. Był wzorem w zachowaniu reguły zakonnej, a jego pragnieniem było odtworzyć wzór, jaki zastawił św. Alojzy. Zapadłszy ma gorączkę i zapalenie płuc swoją duszę oddał Panu 13 sierpnia 1621 roku.
W 1867 papież Pius IX ogłosił go błogosławionym, natomiast Leon XIII w roku 1888 zaliczył go w poczet świętych pańskich.
Święty bardzo ukochał św. Alojzego i dzisiaj wraz z nim jest patronem studiującej młodzieży, a także ministrantów.
Zasady św. Jana Berchmansa:
1. Serce moje jedynie bezpiecznym żyć może, gdy wytrwa w szczerej, dziecięcej miłości ku Matce Bożej.
2. Mało mówić, dużo czynić.
3. Wielce sobie ważyć drobne sprawy.
4. Jeśli nie dojdę do świętości za młodu, nigdy nie będę świętym.
5. Myśl, żebyś Panu Bogu się podobał, a Pan Bóg o tobie myśleć będzie.
6. Sumiennie dopilnuję punktualnego rannego wstawania.
7. Kto nie docenia modlitwy, nie wytrwa w pobożności.
8. Wszystko, co czynisz, czyń z wielką starannością.
9. Cierpliwość koroną wszelkich cnót.
10. Nie czyń nigdy tego, co Ci się w drugich nie podoba; ale to, co się w nich podoba.
Paweł Dudzik
Św. Alojzy Gonzaga
Alojzy Gonzaga urodził się 9 marca 1568 roku w Castiglione delle Stiviere. Jego rodzina należała do najznakomitszych rodów książęcych i najstarszego syna szykowała do kariery rycerskiej lub dworskiej. Szczególnie pragnął tego ojciec. W wieku 7 lat Alojzy, jak sam to później wyznał, poczuł niechęć do życia świeckiego. Zrodziło się w nim pragnienie służenia Bogu. Zmartwiło to wielce jego ojca, który zabierał syna na różne dwory, chcąc odciągnąć go od tego postanowienia. Młody Gonzaga spędzał w tym czasie wiele godzin na modlitwie, czytał książki religijne. Pilnie zdobywał wiedzę kształcąc się w najlepszych szkołach. Wytrwałością i uporem dążył do realizacji swych zamierzeń, aż wreszcie w 1585 roku udał się do Rzymu i został przyjęty do nowicjatu jezuitów. Opuszczając dom rodzinny, zrzekł się swojego majątku na korzyść brata. W zakonie odznaczał się gorliwością, a szczególnie umiłowaniem cnoty czystości. Na rok przed święceniami kapłańskimi, posługując ofiarom epidemii sam się zaraził i zmarł dnia 21 czerwca 1591 roku, mając 23 lata.
Sława jego świętości była tek duża, że w 1605 roku papież Paweł V ogłosił go błogosławionym. Natomiast kanonizował go, razem ze św. Stanisławem Kostką, papież Benedykt XIII w 1726 roku. Alojzy jest patronem studiującej młodzieży. Cela zakonna, w której mieszkał, została zamieniona na kaplicę.
Paweł Dudzik