KULTURA
Chłód co nas przenika
Chłód co nas przenika,
Nie tylko od zimna,
Ziąb wietrzonej kaplicy.
Siąkanie nosem.
I szelest chusteczek
Pochłaniających nasz smutek.
Blaszana tabliczka i dwie daty,
Między którymi zawarte jest życie,
Nim nas zabierze anioł skrzydlaty.
Otwarte wieko,
Wieko, wieka,
Oto mamy przed sobą człowieka…
Nagle szloch, płacz
Ciche wzdychanie,
Gdzie się podziałeś, nasz drogi Panie…
Lecz dla mnie smutek przeradza się w radość,
W kwiat nadziei,
Pośród ugoru rozpaczy.
Nie ma umarłych i nie ma żywych;
Są tylko Ci, o których się pamięta,
Bo tylko pamięć wyznacza nam życie,
Bo tylko pamięć, niczym ręka święta,
Ratuje ludzi od zapomnienia,
od potępienia.
Gdy grabarz złowrogi zawrze trumny wieka…
My nadal mamy przed sobą człowieka!
To nie jest koniec – to tylko etap,
To chwila przejścia – nie życia meta!
Nie płaczcie nade mną – lecz nad swymi syny…
Jeśli jeszcze boisz się śmierci,
I wizja przejścia nadal przeraża,
Klęknij u stóp Ołtarza:
Jezu ufam Tobie…
Ufam Tobie…
Ufam
Proch i liść
Prochem jesteś i w proch się obrócisz…
Smucisz się, smucisz…
Jedna jest tylko droga,
Przez śmierć,
czasem cierpienie,
prowadzi nas jednak do Boga,
Prochem jesteś…
Nasza ulotność jak para z ust,
Gdy w październikowe południe
Odprowadzam Cię,
Prosto
I w lewo
W kolejnym rzędzie
Obok klonu…
Prochem jesteś…
Spadający liść ludzkiego życia,
Obsypał głowy.
To tylko wiatr Je zdmuchnął –
Nie huragan.
Tak niewiele potrzeba i…
Prochem jesteś…
Śmierć jak nic uczy nas życia;
Jak kochać
Szanować
Przebaczać
Godzić
Gdy śmierć czyjaś w życie wkracza,
już wiesz…
Prochem jesteś…
Pod dachem
Dowiedziałem się o ich śmierci
Z ust do ust podanej,
Żadna wieść nie rozchodzi się tak prędko…
Na niebie śmigłowce, jak czarne sępy,
W dole strażacy spieszą na ratunek
Co się dzieje?
Czy będzie kogo ratować?
Wokoło ziąb, pod koniec stycznia…
Spadł dach:
Przygniótł niewinne istnienia,
I przyniósł płacz i chwilę zwątpienia,
Ich już może nie ma…
Lecz właśnie w tym momencie,
Gdy czujesz, że Bóg Cię opuszcza:
Zaufaj tym bardziej,
W Nim tkwi nasza Siła;
gdy spada dach,
gdy wali się wieżowiec,
gdy Piotr odchodzi do Pana,
gdy nasze serce spowite w ranach…
Największe cierpienie jest zawsze w sercu,
gdy ktoś już nie kocha,
gdy odchodzi Bliski,
gdy stawiamy ściany co nas przedzielają,
choć ich nie widać – te bolą najbardziej…
Im bardziej ufasz tym lżej zniesiesz mękę,
To tak, jakby Twój boski Ojciec Cię złapał za rękę…
Co czujesz
Patrzysz na nas,
Śmiejesz się czy płaczesz z naszych łez?
Czy Ci już wszystko obojętne?
Wiem jedynie, że odszedłeś:
Nasze oczy mętne,
Dalekie spojrzenia,
Jedne nadziei –
a inne zwątpienia…
Co teraz czujesz?
Gdzie jesteś – to jasne.
Obok aniołów poznajesz drogi Raju,
By nas kiedyś nimi oprowadzić.
Czujesz rozpacz? Nie, to nasza sprawa…
Cała nasza pustka przelała się w Ciebie,
Jesteś szczęśliwy za nas wszystkich smutnych,
Śmiejesz się.
Tyle, że w Niebie…
Korona
O co nas pytasz dzisiaj, Panie Boże,
skoroś ich zabrał, by stali przed Tobą?
Nas, Polski Naród, w tym samym kolorze
dla Twej decyzji stłamszony żałobą.
O co nas pytasz dzisiaj, Zbawicielu,
gdy opuchnięte od łez są powieki?
Brak słów wyraża modlitwy tak wielu,
choć każdy zna przecież tak skuteczne leki.
O co nas pytasz dzisiaj, Zbawco Lota,
kiedy spierzchnięte od żalu są blizny?
Sprawiłeś – rdzewieje korona ze złota
na głowie Orła – Majestat Ojczyzny.
O co nas pytasz dziś, Baranku Boży,
gdy nie wie co zrobić ma ten, co łez się wstydzi?
Kiedy się serce patrioty aż trwoży
tym co odczuwa, co myśli, co widzi.
O co nas pytasz dzisiaj, Królu Świata,
gdy tak niemądrze wierzymy tylko sobie?
Historia to nie tylko niepomyślna karta –
ją można by odwrócić, zamiast trwać w żałobie.
O co nas pytasz dzisiaj, Przenajsłodszy,
gdy do barw białej z czerwoną dodajemy
jak śmierć czarną, co się w sercu jątrzy?
Bo wiemy, że pytasz. Lecz o co? – nie wiemy.